Ja nie wiem. Dzień jest strasznie pokurwiony. Rano ostatni egzamin - 5 z matmy. I wykształcenie średnie mam.
Po południu idę ze starszą do sklepu. Wracamy, a ojca nie ma. Nie mamy kluczy, nie wiemy gdzie jest, brat u dziewczyny w szpitalu więc też wróci późno. Mama się wkurwia. Chociaż nigdy nie klnie, dziś kurwuje niesamowicie. Robię spacer wokół bloku i dowiaduję się, że mój ojciec pojechał gdzieś z sąsiadami. Matka idzie zadzwonić do ojca z budki. Ma wyłączony telefon. Po jeszcze kilku telefonach zdobywa nr na komórke do sąsiadów. Dzwoni. Ojciec pojechał z nimi do kina na Matrixa. Mój ojciec pojechał do kina! W ciągu całego mojego życia starej do kina nie zabrał ani razu. Ze mną był raz. Dawno temu. Stara jest wkurwiona. Wymyślam "genialny" pomysł dostania się do domu przez balkon sąsiadów. Starsza idzie zagadać z sąsiadami, ma mnie zawołać, żebym przeszła. Po chwili wychodzi z klatki. -Co, myślałaś że pozwolę ci iść? Sama poszłam! Najwyżej bym się zabiła, to dostałabyś kasę z ubezpieczenia! -Ale ja chciałam iść.. Nieważne.
Poza tym miałam na dziś w chuj i jeszcze trochę planów. Skończyło się na tym że nie mam co ze sobą zrobić. Zjebały się plany i na dzisiaj, i na planowany od dawna wyjazd. Wyjazd zostaje odsunięty, na czas nieokreślony zresztą.
Aaa.. i jeszcze fajna jazda. Po tym jak minęło mojej mamie wkurwienie, zaczęła płakać. Gadała coś tam o starym, sama dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy, o które bym go nie podejrzewała. No i w końcu mówi, że chce się z nim rozwieść. Powiedziałam jej że mi to wisi. A nie wiem czy mi to wisi. Wiem, że nawet jeśli się rozwiodą, nie chcę, żeby miała wyrzuty sumienia, że mnie krzywdzi. Myślę, że uwierzyła, że mi "wisi". Powiedziała, że męczyła się z nim tylko dlatego, że myślała, że właśnie nam to nie wisi.. Ech.. to wygląda jak tragizowanie, tzn. że jedna jazda i od razu mają się rozwieść.. Ale to nie jest tak. Tylko że tłumaczyć nie będę..
Kurwa.. jeszcze ten mój głupi kuzynek takie jazdy babci robi. Dzwonią co chwilę i oboje liczą na to, że będę po ich stronie.
...
Poszłam sobie do sklepu, kupiłam trzy piwka i piję. Kurwa, jeszcze ten pieprzony mecz nie wypalił. Cholernie chciałam jechać i dupa. Nie "pykło" mi. A tylko 1:0 Pogoń przejebała.
Ale dziś jazda będzie w domu. Wolałabym, żeby mnie przy tym nie było. Ale nie będę się przejmować. To są w końcu problemy moich starych, nie moje.
Patriotycznie Bosmany sobie pije. W dupie mam ewryfink (tu zajechałam angielszczyzną, w razie wątpliwości). Zniszczyć cokolwiek...
Kurwa, jakie mi dlugie wyszlo...