| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
| 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
| 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
| 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
| 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Na blogach jak w życiu - wszystko się pierdoli ;P
Mam przejebane za nieobecności i muszę dziś po poludniu zasuwać do szkoly.
Fajnie. I tak mi się nudzi.
I wlaśnie skapnęlam się, że ktoś mnie robi w chuja. No kurwa mać. Powinnam się domyślić wcześniej.
Dziwnie spokojna dziś jestem.
Śnieg pada. A wiatru tak silnego nie bylo od dawna. A ja muszę iść tak daleko. Ale to nieważne. Nic już nie ma znaczenia.
Niech mnie coś pierdolnie w głowę
Niech przebije serce nożem
Niech mi coś odbierze mowę
Niech mnie dzisiaj coś zaskoczy,
zabijając; zamknę oczy...
Ile może znieść jeden przewrażliwiony czlowiek? Nawet jeśli stara się nie przejmować, nie wytrzyma dlugo. Jest bezsilny, gdy jest sam. Samotna walka jest gówno warta.
Bardziej niż ludzi mnie otaczających nienawidzę tylko siebie.
Slońce wychodzi... jebane... nie chcę slońca.
Chcę, żeby dziś się to wszystko skończylo. Dziś w nocy... Bo ta noc będzie inna. Zrobię wszystko, żeby przesadzić. Wlaśnie tego pragnę. Dziś. Ale mam dosyć. Pa.
bo:
- przed chwilą coś się stało [to akurat jeszcze nie do końca do mnie dociera]
- nie chcę marudzić.
- nie chcę udawać.
- większość ludzi to i tak fałszywe śmieci.
- moje życie stało się zbyt przyzwoite.
- mam nowy patent na całokształt [pewnie szybko okaże się na tyle chujowy że wyskocze z kombakiem, ale chuj z tym]
ps1. to nie jest żaden żart, prima balerina to głupie święto.
ps2. ale [kurwa] faza.
ps3. wzruszyłam się.
ps4. nie, to katar.
ps5. co niektórych będę napastować dalej.
nara warchlaczki.
"[...]
I shrink and shrink
until I'm gone
nothing to make out of me
what the hell went wrong
my heart gets pulled out
into your direction
it's no use
you have forsaken me"
"Shrink" Gathering
........................
Odsuwają się ode mnie. Nie winię ich, rozumiem to. Sama nie mogę z sobą wytrzymać.
Taka pustka jest gorsza od najgorszej kurwicy.
Zrobię wszystko, żeby jutrzejszy dzień był inny.
Wszystko to w tym wypadku bardzo mało.
Tak sobie myślę i nie wymyślilam nic oprócz tego, że jest coraz bliżej do końca najtępnego straconego dnia. Więc standard. Standard, czyli moglo być gorzej. Czyli jest dobrze. No to tylko się cieszyć..
I nawet to duże prawdopodobieństwo na istnienie jutra mi się nie podoba. Za duże jest.
Już wiem co jest nie tak. Po prostu jestem ofiarą nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Gdyby moja stara nie poszła wtedy pomagać babci w pracy to nie przespała by się tam z moim starym i nie byłoby mnie. Pecha mam od momentu poczęcia.
I chora jestem. Nawet tussipect pije w dawkach leczniczych.
Rzyg. Ciastko kokosowe. Teraz to dopiero boli gardło.