Komentarze: 19
Nie moge sobie z niczym poradzic. Staram sie zartowac i sie usmiechac; nawet wychodzi. Ale to wszystko jest sztuczne. A wieczorami dopadaja mnie takie doly i bierze mnie takie wkurwienie ze nie wiem czy skoczyc przez okno czy rozjebac mieszkanie. Opanowuje sie. Jak narazie.
Nie mam nikogo kto mnie naprawde rozumie. Nikogo. Nie wiem czy potrzebuje. Napewno. Kazdy potrzebuje.
Probuje wybierac. Co w danym momencie jest wazniejsze. Kto wazniejszy. I nie wiem. Wiem tylko ze teraz musze komus pomoc i to jest na pierwszym miejscu.
Tak czy inaczej za bardzo sie przejmuje. Innymi. Godzinami kombinuje co powinnam dla kogo zrobic. Powinnam? Pierdole..
Wczesniej bywalo chujowo. Tylko ze nigdy nie spieprzylo sie tyle w tak krotkim czasie.
Nie potrafie dogadac sie z najwazniejszymi dla mnie osobami. Chociaz staram sie, kurwa, naprawde sie staram.
A na jutro musze miec duzo pieniazkow. Bo zle bedzie. Zreszta.. 'kolo chuja mi to lata'.
Kurwa.. i po chuj mi to dorosle zycie? W podstawowce bylo fajnie..
/nie moge juz/