Komentarze: 15
Zrobilam sobie kawke, wzielam jablko i zabieram sie do pracy. Notecke pisac bede. Zeby sie wam nie nudzilo, jak jutro pojade na wioske.
Bo jade jutro na taka jedna wioske ktora swego czasu byla dla mnie jak dom, do ludzi ktorzy byli dla mnie jak rodzina dopoki nie dowiedzialam sie jak bardzo wiekszosc rodziny jest falszywa.
Jechac tak sobie mi sie chce, ale kuzyn nie daje mi spokoju. Bo twierdzi, ze musze zobaczyc jak bardzo od dwoch dni jest szczesliwy. Oczywiscie sprawczynia jego szczescia jest baba. I tu troche rozwine temat. Bo kuzynek dlugo przyjaznil sie z Kasia. Az do momentu gdy po imprezie obudzil sie z nia w lozku. Ale szczerze mysle ze moj kuzyn na nia nie zasluguje. Bo dziewczyna jest niesaowita. Z jednej strony dorosla kobieta [wogole to ma 25 czy 26 lat, czyli jest o 6 czy 7 lat starsza], z drugiej strony taki sam dzieciak jak ja. No to opowiem wam co my dwie glupie robilysmy w sierpniu! Albo to lipiec byl.. Lipiec raczej, no niewazne. Zaraz opowiem tylko tatkowi obiada zrobie.
No wiec w pobliskiej wiosce odbywal sie jakis smieszny festyn z dziwnymi ludzmi i muzyka country. No to zeby to zniesc to sie nabombalismy. Kasia, kuzyn, brachol i ja. No i kuzyn z bracholem dorwali sie do hustawki nad jeziorem i sie bujali. No a my z Kasia poszlysmy w dluga.. Nasz zabawa zaczela sie niewinnie - chodzilysmy po ludziach, mowilysmy ze przyslal nas organizator imprezy w celu przprowadzenia ankiety. Zadawalysmy rozne strasznie glupie pytania, zapisywalysmy odpowiedzi. Dostalysmy nawet od pewnych milych panow baloniki, a od jednej pani wiatraczek. Nastepnym 'genialnym' pomyslem bylo uzbieranie na piwo. Poszlysmy kolo stolikow, gdzie siedzieli ludzie, pili i jedli. Nagle rzucilyslmy sie na ziemie i udawalysmy ze czegos szukamy. Prosilysmy milych panow, aby nam pomogli, bo wypadlo nam 5 zloty. Niestety panowie nie znalezli, ale jeden byl na tyle uprzejmy, ze zrozumial jak bardzo te zgubione 5 zloty jest nam potrzebne i nam je dal. Poszlysmy 5 metrow dalej i sprobowalysmy jeszcze raz - ale juz nie przeszlo. 5 metrow okazalo sie zbyt mala odlegloscia. No niewazne. Nastepnie odnalezli nas chlopcy i porzadnie opierdolili. Ze niby im uciekamy. Postanowilam odnalezc rodzicow i ciotke. Tak tez zrobilismy. Wyciagnelam od mamy kase na balonik [taki z helem]. Poszlam, kupilam, dalam bratu zeby potrzymal, zobaczylam balonik na niebie :). Poszlam do mamy po kase na drugi.. Dala. Poszlysmy siku. Balon pekl. Poszlam do mamy po kase na trzeci. Udalo mi sie dotrzec z nim spowrotem do rodzicow. Usiadlysmy z Kasia do nich do stolika i zaczelismy wciagac hel. Ciotka i jej znajomi pokladali sie ze smiechu. A mama powiedziala ze jestem pijana. To sie obrazilam i poszlismy do lasu. W lesie bylo smiesznie i spotkalismy yy.. no kolege ;). Kuzyn zrobil glupia rzecz, bo powiedzial mu ze jestem pijana i bede sie do niego kleic. Jak sie dowiedzialam to sie zdenerwowalam.. No i pozniej se w drodze powrotnej pod samochody skakalam. Ale sie troche zapedzilam, bo mialam pisac tylko o akcjach z Kasia. No ale niewazne, pare dni mnie nie bedzie to przynajmniej zostawie dluga notke. A jeszcze wam opowiem jedna akcje. Erni nie czytaj. Albo czytaj, grzeczna bylam. No to spotkalam dzis takiego jednego Marcinka. Marcinek to moj kolega z podstawowki, a ostatnio styknelismy sie za sprawa chlopaka przyjaciolki. No i przyjaciolka, chlopak przyjaciolki, Marcinek i ja sie skulismy. Albo dobra nie pisze tego. Ale Marcinek powiedzial ze jestm zlota dziewczyna i mnie w czolko pocalowal. A jak go dzis zobaczylam to byl taki niemily. Tylko 'ty, dasz zadzwonic?'. Gupi Marcinek.
Moglabym jeszcze opowiedziec o mojej kolezance z klasy. Takiej blondynie. Jest niewyobrazalnie tepa. Nawet jak mowi 'czytacie glos szczecinski?' to brzmi to tak kretynsko ze wszyscy sie znaczaco usmiechaja i mrugaja do siebie. A w ogole to juz niedlugo druga czesc integracji klasowej. Obawiam sie ze moze znow skonczyc sie nieciekawie, ale teraz zaplanowalismy nocne wyjscie, wiec nie wroce w tym stanie do domu. Bo ostatnio wrocilam i mama mi sie polapala w pewnych rzeczach. Ale spokojnie bylo, tylko cala akcja poprawila miedzy nami relacje. No i troche mnie teraz pilnuje, a raczej sprawdza. Mniejsza z tym, niedobrze mi. Chyba zapale szlugersika.
Wlasnie sie zastanowilam po co to wszystko pisze. Otoz mam ogromna potrzebe pisania. Teraz, nagle. Bym tak se mogla siedziec i 'lac wode' [;)] do wieczora. I nikt nie musi czytac bo to juz nie o to chodzi. Tylko o pisanie. Sztuka dla sztuki, pierdolenie dla pierdolenia. W ogole zauwazylam, ze nie jest juz tak jak kiedys. Kiedys pisalam przede wszystkim jak mialam doly. Teraz jak mi zle to nie mam potrzeby pisania, wcale. Ewentualnie jakas krotka notke, tak tylko, zeby byla. Nie lubie JUZ jak sie o mnie inni martwia. Za bardzo sie z wami, tentego, zintegrowalam. Dziwne to.. Nie mam ochoty na powazne przemyslenia, wiec analizowac tego nie bede.
Hciauam jesce psypomniec rze niedłógo minie termin zgłasania sie do konkórsa. wienc ewribadi do 'bók'. dollsy-zajebioza czekajom na zfycienzce!!
baju chlopcy i dziewczeta, bracia i siostry, mezowie i zony, kochankowie i kochanki, wujkowie i ciocie, ojcowie i matki, miesozercy i ci dobrzy ;). Na koniec glupi kawal.
W celi siedzą razem: gwałciciel, zoofil, pedofil, gerontofil, sadysta, nekrofil i masochista.
Gwałciciel: - Eh, jak bym kogoś zgwałcił.
Zoofil: - kotka na przykład.
Pedofil: - tak, tylko młodego, dwumiesięcznego.
Gerontofil: - a potem poczekać jak się zestarzeje i jeszcze raz.
Sadysta: - aha, tylko łapy mu jeszcze połamać, podpalić troszke.
Nekrofil: - a kiedy umrze będzie najlepiej.
Masochista: - Miau...
i jeszcze jeden!
- Mamo,mamo! ja już wcale nie chce nowego braciszka!
- Cicho bądz gówniarzu, będziesz jadło to, co Ci ugotuje!
mam ich jeszcze 'w kurwe' (jak to u nas na PROWINCJI gadaja)..
Siedzi sobie w restauracji pijak i ma wbite w oczy widelce, którymi zawzięcie kręci. Podchodzi do niego drugi pijak:
- Ty, co robisz?
- Oglądam telewizję.
Drugi pijak też wbija sobie w oczy widelce.
- Nic nie widzę!
- Bo musisz wyregulować ostrość!
Żona nie poznaje męża, który wrócil z wyprawy do dżungli: jest smutny, nie odzywa sie, patrzy smętnie za okno. Po długich namowach mąż wyznaje, że w dżungli zgwałcil go goryl.
- Nie martw się kochanie - mówi żona - nikt sie nie dowie. Wiemy o tym tylko ja i ty, a goryl przeciez nie mówi.
- No wlaśnie - odpowiada mętnym głosem mąż - Nie mówi, nie pisze, nie dzwoni...
Dobra. Starczy. I tak sa glupie. hłe hłe.