Komentarze: 15
Wkurwia mnie pare rzeczy. No na przyklad: zlozylam sobie papiery na jakas smieszna turystyke. Studia dzienne licencjackie, wystarczy. Jak mi sie zachce magistra to sobie uzupelniajace moge zrobic. No wiec zlozylam te podanie, zapisalam sie nawet na kursy i bylam calkiem zadowolona. Do czasu gdy dowiedzialam sie ze jest 8,5 os. na miejsce (osiem i pol, glupio to brzmi). No niewazne, chodze sobie na te kursy z kolezanka. Masakra. Ludzie tam sa dziwni. Wszystko wiedzą. Ja czasem naćpana, czasem na zjebach. Czasem trzeźwa i coś notuje. Najlepsze sa napisy na moim marginesie. Razem z kolezanka jestesmy ponizej poziomu tych wszystkich ludzi. Ja jestem ponizej ich poziomu. Ponizej kazdego poziomu. Zlozylam sobie tez "rezerwowo" na drugi kierunek. Tam tylko 5 osob na miejsce. Jebany wyz demograficzny. I ja pierdole to, nie zalezy mi, jak sie nie dostane to nie. Wkurwiaja mnie tylko wszyscy, ktorzy we mnie wierza. Madzia sie napewno dostanie, Madzia ma dobre oceny, zdolna jest, musi sie dostac. Mam pierdolone szczescie. I jakos mi sie ulozy, jak zawsze. Nie wiem tylko po co mi to. Nieważne. Jestem z siebie dumna bo przebrnęlam przez ta notke nie piszac o najwazniejszych dla mnie sprawach. Bo studia, wbrew pozorom, sa jedna ze spraw najmniej waznych.
Aha, no i witam.