Archiwum 06 maja 2003


maj 06 2003 Bez tytułu
Komentarze: 10

Rano wstalam. Na śniadanie zestaw maturalny (redbull i papieros). Czerwone galotki wrzucilam i poszlam. Tematy, które dostalam z wczoraj (i to z dwóch źródel) oczywiście okazaly się trefne, zamek w spódnicy już w szkole się rozwalil, na śniadanie, za które musiliśmy placić po 7 zeta dali bulkę z mięsem (więc nie moglam zjeść) i ohydną wodę truskawkową. Pracę napisalam w godzinke, przepisywalam za to dwie godziny, bo nie chcialam robić kichy i tak szybko wychodzić. Ale nie wiem jak mi poszlo. Możliwe, że najebalam bzdury, ale myślę, że zdać, to zdam. W każdym razie tematy byly chujowe, nie podobaly mi się ani trochę. Bo ja tu sobie marzylam o jakimś temaciku, który pozwoli mi się rozwinąć artystycznie (hihihi - to mój nowy myszoskoczek). I dupa. Ale fajne miejsce mialam, elegancko z tylu (tzn. gdybym chciala ściągać, bo szczerze to mimo tego że ściągi mialam, to byly nie na temat). Tylko wracając do domku się zastanawialam, czy się zleje w gacie, czy przewrócę w moich wspaniałych, jakże "niskich" bucikach. A teraz tylko siedzę i odbieram telefoniki, tlumacząc wszystkim, że nie wiem jak mi poszlo. Już tylko pragnę wymoczyć se nóżki, obejrzeć jakiś w miarę glupi film (mam "Powiedz tak" z Jennifer Lopez, chyba się nadaje) i może coś zjeść, bo to w sumie pora.

Gorzej będzie jutro z matmą, ale zgodnie z zasadą, co nie dziś to jutro, co nie jutro to za rok.. Nie martwię się. A tabsy na uspokojenie wezmę na fazkę. No.

magna : :