gru 20 2002

Święta to gówno...


Komentarze: 8

Poczytalam troche blogów. Wielkie oburzenie panuje - "święta to gówno", "jebać święta", "trzeba udawac", "trzeba iść do kościola". Wielki Ogólnopolski Bunt Mlodzieżowy. "Jak można się cieszyć, że są święta jak niektórzy nawet nie mają gdzie ich spędzić?" Można. Wszystko polega na tym, żeby realnie ocenić co możesz zrobić dla innych. Samym myśleniem "jacy oni biedni" gówno zrobisz. Jeśli naprawde kogoś to męczy, to niech coś zrobi. Mnie męczy. Chcę pracować w opiece socjalnej, zarabiać jebane 800 zloty wlasnie dlatego. Ale nie marudzę jak mi szkoda bezdomnych (zwierząt także), chorych... Myślę o nich. I dopóki nie będę mogla im pomóc, nie muszę glośno krzyczeć jak mi ich żal, a zwlaszcza wiązać tego ze świętami.

Co do udawania, patrzę na to inaczej. Bylam dzis w szkole na wigilii. I przyszli tylko ci, którzy chcieli. Nikt nie psul klimatu, spędziliśmy milo godzinę i poszliśmy do domów. Nikt nie udawal, bo co mialby udawać??? Ja życzę szczęścia każdemu, bo czemu mialabym komuś źle życzyć?

W Boga nie wierzę, więc tu się problem robi. Tych świąt nie traktuje jak świąt kościelnych. Są dla mnie bardziej tradycją. Ważniejsze są dla mnie chwile spędzone z rodziną, w ciągu roku prawie nie mamy czasu dla siebie. Do kościola wątpię, że pójdę, ale to już calkiem inny temat. Chociaż może... Tak, pójdę i będę udawać z wszystkimi innymi, że wierzę. A czemu nie? Jeśli pójdę to dlatego, że kościól mnie uspokaja. Chujowe wytlumaczenie i malo przemawiające, ale tak jest. Chodzę jak czuję potrzebę.

PS. Jeszcze dwa lata temu mialam taki sam stosunek do świąt, nienawidzilam ich.
Świat już mnie rozczarowal, teraz szukam w nim radości.

magna : :
...
22 grudnia 2002, 01:56
wybacz komentarzy nie przeczytam... Ale ... to z opieką socjalną... oby Ci nie przeszło :
20 grudnia 2002, 21:39
jasne - piękne zakończenie zajmującej dyskusji. End.
20 grudnia 2002, 21:23
Gdzies ostatnio czytalam, ze Swieta Bozego Narodzenia to po prostu Dzien Marketingowca:> Chyba racja. Ale tak naparwde to tylko od nas zalezy czym one beda i smieszy mnie to cale narzekanie,bo procent ludzi narzekajacych na oblude jest zdecydownie wiekszy od tych, ktorzy narzeka, ze np maja wolne w szkole, albo dostaja prezenty na gwiazdke; co do pomagania innym to ostatnio uslyszalalam ' Aska to dotyczy Ciebie? Nie? To co sie przejmujesz?'. A mimo to sadze, a raczej mam nadzieje, ze tej znieczulicy nie ma. Jest za to duzo gadania, i malo wyobrazni co do praktyki. Mnie osobiscie swieta mecza (bo najpierw sprzatanie, potem gotowanie, a potem trzeba to pochlonac - nie mozna dopuscic, zeby sie zmarnowalo, no nie;>), ale to tylko ode mnie zalezy czym one dla mnie beda. a, i z kosciolem robie tak samo. to chyba glupie wytlumaczenie, ale jak jest juz nas dwie, to nie czuje sie osamotniona:). NO, koniec.
20 grudnia 2002, 20:08
Kurcze nie wiem co powiedzieć.U mnie to raczej też pozerstwo.Zresztą nie lubię spędzać Świąt w wielkim gronie.Wolę kameralnie:)Ale sam klimat świąt uwielbiam.Ty poprostu jesteś rodzinną osobą i powinnaś być z tego dumna!!!W tych czasach to juz niestety zaczyna być rzadkość!
20 grudnia 2002, 16:06
Ja w tym roku pierwszy raz nie spotkam się z dalszą rodziną, spędzę je z rodzicami i z bratem. I wiesz mi Agalaja że nie jestem z tego powodu zadowolona. Nie wiem jak jest u ciebie, ale nie uogólniaj, nie wszedzie jest 'wielkie pozerstwo i banał'
20 grudnia 2002, 16:01
A. masz rację. Zachowują pozory. Tacy już są ludzie, zrobią wszystko dla utrzymania tradycji, bo to jedyne co im pozostało. Ale to nie znaczy, że mam być taka jak oni i zachowywać się tak samo. Że też mam być tylko "na pozór" miła. Może warto pomyśleć o tym, że rodzina, nawet ta dalsza, nie musi się spotykac i kontaktować tylko w święta. A może jest tak, że i jedna i druga strona boi się właśnie takiej reakcji jak Twoja?? Może jeśliby zrobić pierwszy krok... Wtedy święta nie byłby udawane i nie tylko w tym czasie bylibyśmy dla siebie mili...
20 grudnia 2002, 15:55
I właśnie dlatego zamiast tylko myśleć i mówić "jak źle", staram się coś zrobić. Niestety ( i tu zaczynam tylko mówić, bo nic nie poradzę na znieczulicę :-( ), nie wszyscy tak uważają i wolą "wspierać duchowo" :> słowami... A przydałoby się trochę więcej ludzi, którzy słowa zamieniają w czyny... :(. I masz rację, zamiast głośno krzyczeć, warto albo coś zrobić, albo siedzieć cicho... Życzę ciepłych i wesołych Świąt ;).
A.
20 grudnia 2002, 15:50
Witaj słonko... wiesz co.. fakt faktem, ale ja nienawidze świąt! Nie dlatego ze tzreba isc do kosciola (bo i tak nie chodze) ale dlatego ze tzreba sie spotkac z dalszą rodzina ktora przez te 361 dni w roku ma mnie generalnie w dupie! A na swieta raptem staja sie tacy mili i kochami. cale te swita to jedno wielkie pozerstwo i banał!

Dodaj komentarz